Do pubu wchodzi myśliwy, siada przy barze, zamawia piwko, zapala cygaro i zaczyna się chwalić jaki on to jest znawca i specjalista od polowania i jak potrafi w ciuciubabkę odgadnąć po dotyku futra, jakie to było zwierze i po dziurze - jaki kaliber strzelby itp. - Ok - mówi jeden gościu - postawie ci piwko jak zgadniesz. - Nie ma sprawy - odpowiada myśliwy. Zawiązali mu oczy i podali futro, gościu dotyka i po chwili: - Niedźwiedź brunatny, samiec zastrzelony z dwururki, 308 mm. Wszyscy zdziwieni, ale może miał tylko fuksa, kolejny gościu mówi: - I ja Ci postawie piwo jak zgadniesz - zakład? - Ok - odpowiada myśliwy. Zawiązali mu oczy i podali futro, gościu dotyka i po chwili: - Los, jednoroczny samiec, kaliber 300. Znowu trafił no i zaczęła się zabawa. Myśliwy wrócił na ranem do domu, rano budzi się - kac go zabija, idzie do łazienki, patrzy w lustro, limo jak diabli pod okiem - Kurna myśli - nic nie pamiętam - Stara - wola - nie wiesz czy ja się wczoraj bilem z kimś - mam takie zajebiste limo pod okiem - ale nie pamiętam kto mnie walnął - Ja - odpowiada zona. - Czemu? - Wróciłeś nad ranem, położyłeś się, zacząłeś się mną zabawiać - po chwili żeś wymamrotał - skunks - ubity siekiera.